Przywracam czas
spiewnych majówek w Ojczyznie
tam sady kipiace kwieciem
wypelnione muzyka pszczól
byl to czas wymierny
pelen barw, sensu i tresci
dzis jak bumerang, gdzie Dom
stary podziurawiony przez korniki
jak marnotrawny z dalekiej drogi
stoi w potrzasku – napelniony
gorycza po brzegi trwania
tylko maliny na zgube Aliny
dojrzewaja zdrada jak dla ludzi
czekaniem otwieram drzwi
gdzie cieplo rozdaja sciany
one nie znaja pozegnan
teraz krzyczy pustka ciszy
przytloczona brakiem tresci