SAMOTNOŚĆ
Jedyną osobą, która jest z nami przez całe życie – jesteśmy my sami.
Paulina Mikuła
KIM JESTEM?
kim jestem
świata samotnikiem
niewolnikiem swych wspomnień
czy tylko dnia przeżytkiem?
jestem jak drzewo samotne
a jednak w lesie ludzkości
stojące na ziemi
zaczepiające chmury
jestem jak gwiazda
usta nocy
schnące w niemocy
jestem
jak błysk
w porze jesieni
tracąc siły i lata
broniąc swej
duszy młodości
Jest na ocenie bezmiaru wód samotna wyspa. Czasami do niej dobije jakiś jacht, jakaś łódź, jakiś okręt. Czasem jest na krótko, czasem się zatrzyma na dłużej. Czasem tylko „naładuje akumulatory” i dalej płynie w sobie wiadomym kierunku. Tubylcy żyją dalej swoim życiem. Wszystko odpływa.
Podobnie jest z człowiekiem. Musi swoje Życie przeżyć sam. Czasem z kimś na krócej, na dłużej czasem tylko chwile ze spotkanym człowiekiem na drodze. Gdy przychodzi na ten świat przez „bramę życia”, rodzi się w bólu, potem życie tułacze, by odejść w wyciszeniu i nieraz zapomnieniu. I pomimo dużej „ asysty” przy narodzeniu przychodzi sam. Potem długo sam gaworzy, uśmiecha się do swych myśli i obrazów i ogląda świat swymi oczyma.
Pomimo, że załapujemy trochę szczęścia to tu, to tam / czy to przygoda, czy to wygrana, czy to szczęście rodzinne, czy to szczęście innego rodzaju – dla każdego inne/ żyjemy sami. Mamy mężów, żony, dzieci, wnuki, nie żyjemy na samotnej wyspie. Żyjemy w lesie ludzkości. A mi- mo to mamy własny świat, własne wyobrażenia o świecie, o sprawach, które się na tym świe- cie dzieją. Przecież co człowiek, to inny świat, inne choroby, inne marzenia, inne zapatrywa- nia. Czasami płyniemy samotnie, czasami na pełnej łodzi Samotność jest nam pisana przez życie. Jest też samotność we dwoje. A życie to ból / to klaps dawany za niewinność, różnego rodzaju przeciwności życiowe, czy zachłyśnięcie się tym światem/ już od pierwszej chwili przyjścia na ten świat. Potem miłość – też nieraz bywa cierpieniem. Czy wypływamy w życio- wy rejs, czy pozostajemy w por- cie swych narodzin, czy żeglujemy po różnych portach życia, zawsze sami stawiamy czoła przeciwnościom losu, tym małym i tym dużym.
Jest samotne życie – czy to z wyboru, czy to z konieczności. Jest też samotna starość nieko- niecznie z wyboru z różnych względów.
Potem gdy odchodzimy z tego świata – odchodzimy również sami, pomimo „asysty”, jaka to- warzyszy / lub nie gdy odchodzimy w samotności, zapomnieniu/ w ostatnich chwilach ziem- skiego bytowania.
Samotni byli żeglarze: legendarny Jan z Kolna / niektórzy powiadają z Kielna/ Wejherowa – a więc Kaszub/, Leonid Teliga, Krzysztof Baranowski, Krystyna Chojnowska – Listkiewicz. Sa- motny był również rybak z opowiadania E. Hemingwaya „ Stary człowiek i morze” który sa- samotnie walczył z oceanem, marlinem, rekinami.
Samotni też byli zdobywcy Arktyki czy Antarktydy.
Zmagali się z samotnością, przestworzem oceanów, lodowymi przestrzeniami, wiatrem, lodem i śniegiem, samymi z sobą, mogli liczyć tylko na siebie.
Paulina Mikuła o samotności tak pisze: Samotność. Problem znikąd, a każdy ma ten sam. Każdy Ale może nie JA? Ja nie przejmuję się taką samotnością. Może nawet widzę jej zalety. Przeszkadza mi coś innego: nikt nie rozumie tego, że mi tak dobrze. Tego, że niedobrze też nikt nie rozumie. W ogóle nikt nie rozumie. To jest samotność.
I to odbija się w jakiś sposób w naszej twórczości, jeśli taką „ popełniamy”. Każdy z nas to taki
„ Samotny biały żagiel” W. Katajewa. Bowiem na morzu każdy bywa sam z morzem, sobą.
Samotny biały żagiel płynie
w niebiesko sinej morskiej mgle
czegoż on szuka na obczyźnie?
z czym w ziemi swojej rozstał się?
wiatr ostry świszcze, kłębi fale
i maszty chylą się i gną.
Och, szczęścia on nie szuka wcale,
nie przed szczęściem uciekł on.
Najcichsze pod nim lśnią lazury,
a nad nim blask złocistych zórz,
on w buncie wiecznym szuka burzy,
jak gdyby spokój płynął z burz.
M. Lermontow
Wychowałem się nad Zatoką Pucką, tam chaty rybackie i „ nad chatą rybacką/ samotnie w milczeniu/ mewa krąży w górze// ” tak ja „ odpłynąłem w życiowy rejs/ znad Zatoki śpiewa- jących traw//. ”, gdzie „ kontury życia/ myśli poszarpane wspomnieniem//”, gdy „ siedzę na białej wydmie/ na pustym brzegu/ zasłuchany w starą/wiecznie młodą pieśń morza//”, gdyż „wezbrała/ mi w piersi tęsknota//”.A w świecie „ zaliczam dni smutku pełne/płynąc spijam przyszłość/od miasta dzieciństwa//”.Lecz mam pociechę, bowiem „ z dalekiego końca mej samotności/myśli – mewy niosą głośne informacje/ między łodziami drzemiącymi na brzegu/a mną//”.A wciąż „ Zatoka szepcze coś/skarżąc się cichym szmerem/wabiąc dusze/do wędrówki/ w przepaść samotności//”.Lecz poszedłem w życie ogromne poznać tajemnice ludzkich serc, myśli serdecznych. Czy doznałem strachu czy wiedzy tajemnej przed życiem w samotności w gwarze dnia codziennego.
I nie tylko o takiej samotności pewnie ja piszę, a które nie każdy zauważa w mym pisaniu. Bo wiem moje dni wyglądają już jesieni, są jak wyblakłe płótno na którym wiele obrazów. Moją samotność maluję pospiesznym kolorem pobranym z łąk i Kręgu pełnych kipiącego życia. Jedynie uważny Czytelnik, będący i mający takie same odczucia – to zauważy. Jak do tej pory niewielu Czytelników zwróciło na ten aspekt mego pisania uwagę. O tej samotności w tomiku STROFY DLA CIEBIE jako motto napisałem taki wiersz:
moją samotność maluję
pospiesznym kolorem
od ust, ucha i ręki
pełnych wiary w miłość
sercem gorejącym
nie wierzę lekarzom
głoszącym postęp medycyny
nie wierzę w ekranowe życie
wolę w samotności
wsłuchiwać się
w niezmienny refren przyrody
wędrować własną ścieżką
z końca w koniec namiętności
jak kot
odwiedzam po latach
młodzieńczy czas
zawieszony między czasem a życiem
w ogromnych światach
na szumnych gościńcach życia
z roku na rok
czasem w jeden wieczór
traci się swoje
małe radości i pogodę
czy coś lub Ktoś
na puste miejsce
nadejdzie ?