Sporadycznie w mym powiecie
w sporych procentach na swiecie,
spotykam takie przypadki
dzieci wychowuja Matki.
A co dzieje sie z ojcami?
Zyja sobie miedzy nami...
Ludzkie plemie powiekszyli
owoc matkom zostawili.
Te na nich sie pomylily
wiec odejsc im pozwolily.
Kiedy w glowach sie pogmatwa
zawsze na tym cierpi dziatwa.
Najrózniejsze znam przyczyny,
ze sa niepelne rodziny,
z setek w tysiace przechodza,
lecz dzieci z "tym" sie nie godza.
Tak jak slonce dla nich swieci
Ojca, Matke - chca miec dzieci.
Na swiat ONE sie nie prosza,
bociany juz ich nie nosza.
Wiedza o tym choc sa male...
Pytanie ich dreczy stale
i odpowiedzi szukaja,
te, co tatusia nie maja:
"Gdzie mój tato sie znajduje?
Czemu sie mna nie zajmuje?"
Pyta Matki dnia kazdego,
co ma powiedziec do niego?
Mamusie te godzinami
rozmawiaja z pociechami,
slów i serca im nie skapia
w pelni Ojca nie zastapia.
Nie znam malenstwa takiego
które by Ojca swojego,
serduszkiem swym nie kochalo
i przy sobie miec nie chcialo.
Kazde chce miec swój rowerek
i isc z tata na spacerek.
Chce byc brane na kolana
noszone tez na "barana".
Tak chlopcy jak i dziewczynki
wesolutkie maja minki,
gdy bawi sie z nimi tato
caluskiem dziekuja za to.
Kiedy juz podorastaja
o tym nie zapominaja!!!
Powtarzaja to przez lata
jak bawil sie z nimi tata.
Niech nastana TAKIE CZASY
by wszystkie male "bobasy"
ojców swych przy sobie mialy
i do nich sie usmiechaly.
Józef Maciasz -Broda
05/30/11