1.
Kiedyś cię odnajdę w zapachu łąkowych maków
w kolorze zachodzącego słońca
któremu nie wolno zostać do jutra
w aksamitnym dotyku rozebranych płatków
niczym rzucony peniuar
wzywają do kochania
kiedyś cię odnajdę w kolorze perłowej róży
z wypiekami na policzkach od pocałunków
pamiętaj
o zatrutych kolcach
patrz i nie dotykaj
by miłość nie musiała przepraszać śmierci
….Janusz Kowalkowski…….
2.
Pozwólmy księżycowi jeszcze raz ziewnąć
na ranem
gdy zamarzają krople potu
ciemności kałuże odbijają się w lustrze srebrzystości
nowo narodzone gwiazdy tulą się do otwartego okna
zabieram Cię w nieznane
na spacer po zaciemnionej okolicy
wtuloną w ramiona niczym pisklę w pióra matki
sen odszedł
przykazania nocy zapisały się w mocy i niemocy
okna zasłoniły się przed światem
przynajmniej nikt nam nie przeszkadza…..Janusz Kowalkowski
3.
Jak to jest
kolejny raz uciec śmierci
z ostatniego szczebla drabiny
zamienić konieczność na obojętność jutra
dlaczego dotąd nikt nie odwrócił kierunku nieba
dłonią można byłoby dosięgnąć czyśćca
stara drabina upadła do stóp
szybciej niż czterysta sześćdziesiąt kości powleczonych skórą
jeszcze tylko przyjaciel ból
flirtuje z poobijanym ciałem
nieświadomość
przerywa pies
delikatnie pyskiem sprawdza czy żyje
otwierają się oczy
przyjaciel ból zaciska dłonie
wszystko tak jak zostawiłem…..Janusz Kowalkowski
5.
Rozłożyłem cię w dłoni
niczym marionetkę
zabawkę do wypełnienia chwili
na dnie nietrzeźwej butelki
która zawsze na końcu zamienia się
w kryształową kulę wróżki
w zatrutej kropli eliksiru
zatapiają się niewinne łzy
wypełniając objętość po korek
jak zwykle odwrotnie do normalności….Janusz Kowalkowski
6.
Wyłożyli nam aleje gwiazdami
Mały Wóz niczym podniebne taxi oczekuje na kurs
srebrną dziurą pomiędzy Wenus a Merkurym uciekniemy
w rejon gdzie błękit układa pierzaste chmury do snu
noc otwiera oczy
srebrzysty strzelec dopieszcza murmurandem muzykę
złota waga zawiesiła szale
z pomieszanymi chwilami na zgodę
spoglądam tam gdzie cofają się wspomnienia
uśmiech smakuje bukietem wykwintnego wina
niczym spragnione usta ust
na dzień dobry i do widzenia
byle tylko było do kogo pić…..Janusz Kowalkowski
7.
Poznałem ciebie na pamięć
oddając się zniewoleniu zabójczych powiek
w ostatnim walcu
ukryłem przed tobą to
czego nie chciałaś powiedzieć
w cieniu przyciemnianej latarni
odbijają się podwójne kroki
niczym powtórka Bernsteina
jak to jest dopłynąć do brzegu
usłyszeć jedynie pozostawiony cień prze latami
ciche kroki odchodzącej miłości
mierzonej wyobraźnią
nieskonsumowanymi chwilami
których nie było…..Janusz Kowalkowski
8.
Noc
chwile
niczym myszy spod miotły
uciekają w nieznanym kierunku
ogrzewany koniak inaczej smakuje
łyk za ciebie
łyk za siebie
myśli ramowym planem prześcigają się kolejnością
na niebie bez zmian
chociaż
kolejna gwiazda zaświeciła dla przyzwoitości
być może w hołdzie sąsiada spod piątki
sen topi się w delikatnej woni starości
pierwszy raz kreślę zapisane słowo
zbyt przyziemne
by trafiło przed oczy przyjaciół
tak bym chciał na chwile o wszystkim zapomnieć
odesłać wszystko zapisane i niezapisane do przechowalni
zasnąć
nawet się nie obudzić
trudno
każdy posiadł to samo
jutro może będzie inaczej…..Janusz Kowalkowsk
9.
Czym będzie twoje wpisowe
kieliszkiem koniaku
posmakiem tequili
truskawką podzieloną na dwoje
zapomnieniem strofy wiersza
zamazaną twarzą
w białej filiżance czarnej kawy
jeszcze nie skończyłaś
drobnymi palcami okładać obrus na stole
zarzynać tort na słodką chwilę
posmutniał dzień
przysiadł wieczór
już pora wyjść
zapalić uliczne latarnie…..Janusz Kowalkowski
10.
przyszedł wiatr
oddechem pieści drzewa
jaskółki zataczają ostatnie koła nad głową
dzień odchodzi na drugą stronę
czy kiedykolwiek odpocznie
wylałem na kolejną stronę
nowo zrodzone myśli
rodzi się następny problem do tłumaczenia
pod stopami położyła się trawa
z zaschniętym gardłem od kurzu
podobnie do mnie chrząka
może się przedrzeźnia
już czas złożyć myśli
pozwolić odpocząć oczom
napoić spragnione kwiaty
uchylić okno dla nocy….Janusz Kowalkowski
|