Gdy człowiek nie zawsze czuje twardą ziemię pod nogami, gdy ta ziemia
jakby się przemieszczała, a człowiek nie zawsze rozumie dlaczego; gdy
dostrzega nędzę wokół siebie a i cenę swojej wartości trudno mu
obronić - zaczyna zadawać sobie pytanie, co jest moją wartością,
trwałą i nie do stracenia? Gdzie jest mój skarb? Czym mogę się
ubogacić? A jeśli poszukując odpowiedzi postawi na właściwym stopniu
swojej hierarchii wartości proponowane mu przez świat odpowiedzi, to
nie może nie dostrzec, co staje się dla niego najcenniejszą perłą.
Tobiasz - tobijjahu - Bóg jest moim bogactwem - Jahweh jest moim dobrem.
Tobiasz - dobry, pobożny człowiek, ale nie mieszka w domu wybudowanym
przez swoich rodziców, nie na ziemi obrabianej przez pokolenia swoich
przodków, nie w tradycji i nie w duchowej przestrzeni swojego
dzieciństwa. Ze swoją żoną, tą ukochaną i kochającą go. Jedną i
jedyną. Żyją uczciwie. Bo bardzo uczciwego życia nauczyli się w
rodzinnym domu. W obcej ziemi, wśród nie-swoich, jakkolwiek trudno
było, nie zagubili, ani nie zapomnieli, ani nie zaniedbali tego, co
wynieśli z domu. I tak przyuczają swojego syna, też Tobiasza. Bo to
dla niego i jego szczęścia wszystkie wysiłki i poświęcenia.
Tobiasz, który uczciwie dorabia się majątku, dzielił się posiadanym
bogactwem i dobrem. Okazuje pomoc, litość i miłosierdzie bliźnim -
szczególnie braciom w wierze, którzy podobnie jak on wynieśli z domu
rodzinnego tylko to, co mogli pomieścić w sercu i ubrać na siebie, a
zabrali przede wszystkim świadomość posiadania prawdy i łatwość
czynienia dobrze. Posiłki dzieli z sierotą i wdową, a nawet obcym. Dba
o swoją godność. Braciom w wierze pomaga zachować i bronić godności
nawet po śmierci, mimo że pochowani w obcej ziemi.
Niezrozumiany przez wielu - nawet żonę pokonują wątpliwości. Jego
życie nie podoba się władzom w obcym kraju. Traci mienie, traci
zdrowie. Utrata wzroku jakby miała oznaczać: Tobiaszu, ty źle
patrzyłeś, więc po co ci wzrok? I wiele nieszczęść spada na niego w
obcym kraju.
Nie tylko na niego spadają nieszczęścia. Bo takich uczciwych jak on,
jest wielu. Nawet nie znają się między sobą. Żyją niekiedy daleko od
siebie. Każdy ma swoje problemy, których zwykle sam nie jest w stanie
rozwiązać.
W dalekim także kraju Sara - księżniczka - jedyna córka swojego
uczciwego pobożnego ojca jest bliska rozpaczy: "Nie splamiłam ani
imienia własnego, ani imienia mojego ojca w kraju mojej niewoli. ...
Pogrzebałam już siedmiu mężów. Po co mam jeszcze żyć?" (Tb
3:15).
Wszystko jakby sprzysięgło się przeciwko jej naturalnym planom
zbudowania normalnego życia w tym świecie.
Czy można przetrwać trudny czas? Czas wygnania? Jak szczęśliwie to
przeżyć? Czy wierność tradycji, własnemu narodowi, Ojczyźnie,
Świątyni
i Bogu obróci się w szczęście i pomoże szczęśliwie przeżyć czas
wygnania? Czy Tobiaszowi i Sarze wystarczy sił i cierpliwości dożyć
końca wszystkich doświadczeń?
"Panie, pozwól mi wydostać się z mojej nędzy i daj mi
odpocznienie"
(Tb3:6). "Nie pozwól, żebym musiała nadal znosić te obelgi"
(Tb 3:5).
Bóg przewidział prośby Tobiasza i Sary, zaplanował swoją pomoc dla
nich, usłyszał ich wołanie i posłał swojego anioła, któremu nadał
imię
Rafał: Bóg uleczy - Jahweh uzdrowi. Modlitwa Tobiasza i Sary została
wysłuchana. "... i stał się ten dzień świętem dla
wszystkich" (Tb
11:18).
Historia ludzkości się powtarza, rozwija jak sprężyna. Ta biblijna,
przykładowa i wzorcowa, przepowiada tę współczesną. A dostrzega to, i
odczuć i przybliżyć wszystkim może ten, kto bliżej nie tego świata,
kto w oknie piękna - oknie poezji - widzi, rozpoznaje i odczuwa
obecność transcendentnego Boga. Widzi oba światy: widzi, opisuje,
przybliża, by dobrze przeżyć trudny czas.
"Chicago, ciągle ci sami, cieszę się Panie Boże, czas się
rozpędził,
czasy odstępstwa, czy warto było, dom, dziękuję za życie, fragmenty
historii, ile dróg, jesień życia, jeszcze raz, już nie odrzucę,
kamienna droga, kamienne barwy, kilka fotografii, kraina marzeń,
krótki życiorys, kwiaty, list do ojca, marzenie, mężczyzna nigdy nie
płacze, nadzieja, naiwne marzenia, nić mego życia, nie da się opisać,
nie zabijaj mnie, nie znajduję sposobu, niepoczytalni, niestrudzone me
oczy wypatrują wciąż, oddech, oddech anioła, pamięci tragicznie
zmarłych, pytam o Polskę, rozdajmy radość, sen - a mnie się zdawało,
sen nocy świętojańskiej, skarga, starość ją zaskoczyła, tęczowy
parasol, tęsknota za Polską, wyjedźmy, za bramami życia, zaczynam od
nowa, zmagania, żale" - to nie hasła, nie tytuły. To bogactwo
życia,
bogactwo trudności, zmagań, sukcesów i radości. Bogactwo oczekiwań,
tęsknot, ale także zniechęcenia i upadków. Poeta czuje. Poeta
przekazuje światło.
Niech ta poezja, wyrosła z bogatych doświadczeń życia, szczególnie
poza środowiskiem rodzinnym, stanie się świętem dla czytelników.
O. Jerzy Karpiński SJ